Adam Michnik

LAUREAT 2025

Laudacja Pana Adama Michnika, Laureata Nagrody im. Kazimierza Kutza, wygłoszona podczas uroczystej Gali w Teatrze Śląskim, w dniu 16 lutego 2025 r.

Wypisy z księgi użytecznej

No tak. Dlaczego Adam Michnik musiał dostać tę nagrodę? Bo tylko pięknej statuetki Erwina Sówki mu brakowało. Wyobrażam sobie, że w swoim gabinecie, niczym w klubowych salonach Barcelony, ma gabloty pękające od pucharów, medali, dyplomów i odznaczeń. Jest przecież Oficerem Orderu francuskiej Legii Honorowej, otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Wielkiego Księcia Giedymina, Order Orła Białego, a nawet Order Krzyża Ziemi Maryjnej III klasy. Chcąc wymienić wszystkie Jego tytuły, zaszczyty i doktoraty honorowe, potrzebowałbym kilku godzin. Otrzymał m.in. Prix de la Liberte francuskiego PEN Clubu, Robert F. Kennedy Human Rights Award, Nagrodę Centralnej Synagogi w Nowym Jorku „Jew of the Year”, tytuł Europejczyka Roku przyznawany przez czasopismo „La Vie”, holenderską Nagrodę Erazma, niemiecki Medal Goethego, Nagrodę im. José Ortegi y Gasseta przyznawaną przez hiszpański dziennik „El País”, naszą Nagrodę za Odważne Myślenie im. Barbary Skargi, Nagrodę im. Primo Leviego, ostatnio zaś prestiżową Nagrodę Księżnej Asturii w dziedzinie komunikacji i nauk humanistycznych oraz Nagrodę Polskiego PEN Clubu im. Jana Parandowskiego za całokształt twórczości. Teraz dołączy do tych trofeów bliska jego sercu Nagroda im. Kazimierza Kutza.

Zatytułowałem to wystąpienie, „Wypisy z księgi użytecznej”, co jest trawestacją tytułu wspaniałej antologii Czesława Miłosza „Wypisy z ksiąg użytecznych”. Gdybym chciał potraktować jako księgi użyteczne ponad 20 książek opublikowanych przez Adama Michnika, wypisy z tych kilku tysięcy stron zajęłyby nam najbliższe tygodnie, nawet gdybym ograniczył się do sentencji ponadczasowych w rodzaju: „Nie walczymy o władzę, lecz o demokratyczny kształt naszego kraju. Każdy rodzaj terroryzmu prowadzi do upodlenia i duchowej deformacji”. Albo: „Etos Solidarności – jak sądzę – zakłada, że są sprawy, dla których warto cierpieć i umierać, choć nie ma spraw, dla których wolno zadawać cierpienia i zabijać”. Albo: „Kto pragnie szczęścia, nie powinien wierzyć w szczęśliwość rewolucyjną. Rewolucja wyzwala ludzi, ale wyzwala też w ludziach podłość, zawiść i okrucieństwo”.

Chciałem poprzestać na tych kilku cytatach, ale każda lektura tekstów Adama podsuwała następne. Podelektujmy się więc przez chwilę tymi wypisami: „Demokracja nie jest czarna ani biała, ani czerwona. Demokracja jest szara, powstaje z trudem, a jej wartość i smak rozpoznaje się najlepiej, gdy już przegrywa pod naporem czerwonych, białych bądź brunatnych idei radykalnych”.
„Oczywiście, że odczuwam ból i wstyd za zbrodnie w Jedwabnem, za inne polskie zbrodnie. Ale nigdy nie zgodzę się, by oskarżano kolektywnie o te zbrodnie, dokonane przez konkretnych zbrodniarzy, moich polskich przyjaciół, mnie samego, naród polski”.
„Polskiej demokracji potrzebny jest Kościół, bowiem polska demokracja potrzebuje głosu sumienia. Polskiej demokracji potrzebny jest Kościół, który mówi językiem Ewangelii, a nie językiem krucjaty; Kościół, który jest i pozostanie znakiem sprzeciwu, a nie znakiem przymusu. Kościół, który przywróci nam wiarę, że można zło dobrem zwyciężać”.
„Dla mnie relatywizmem moralnym jest kompletne zapominanie o tym, czym był dla Polski Okrągły Stół. To jest dla mnie niemoralne. (…) Jeżeli 1989 r. to był spisek, to najszlachetniejszy spisek w moim życiu. Przecież Okrągły Stół pozwolił Polsce wyjść z dyktatury – bez ofiar, szubienic, plutonów egzekucyjnych. Gdy po śmierci pójdę na Sąd Ostateczny, św. Piotr spyta mnie: – Co dobrego, synu, zrobiłeś? A ja odpowiem: – Mojego synka Antosia i Okrągły Stół”.
„Jeśli ja jestem lewicą laicką i kryptokomunistą, to wy, szanowni moi antagoniści, jesteście po prostu świniami”.

Mamy tu i przemyślenia oraz prawdy uniwersalne, mamy epizody z historii Polski (Jedwabne, Okrągły Stół, Solidarność), mamy żarliwość, temperament i poczucie humoru Adama. Mamy przede wszystkim mądrość i uczciwość.

Życiorys Adama Michnika dziwnie splata się z najnowszą historią Polski. Spójrzmy na te wydarzenia: Klub Poszukiwaczy Sprzeczności, Marzec 1968 i komandosi, Komitet Obrony Robotników, Towarzystwo Kursów Naukowych i Latający Uniwersytet, „List 59”, pisma „Zapis” i „Krytyka”, Wydawnictwo NOWA, Sierpień ’80 i Solidarność, Magdalenka i Okrągły Stół, hasło „Wasz prezydent, nasz premier”, Obywatelski Komitet Parlamentarny, „Gazeta Wyborcza”. We wszystkich tych instytucjach bądź wydarzeniach będących kamieniami milowymi polskiej demokracji, we wszystkich aktach oporu i protestu przeciwko totalitaryzmowi Adam Michnik odgrywał rolę kluczową, często był ich inspiratorem, głównym architektem bądź przynajmniej szarą eminencją. Za wierność swoim przekonaniom płacił wysoką cenę. Pomiędzy rokiem 1965 a 1986 spędził sześć lat w więzieniach. W przerwach między odsiadkami – ciągła inwigilacja, nękanie, pobicia przez goryli z Akademii Wychowania Fizycznego. Jego przyjaciel Tadeusz Konwicki wymieniał „okruchy z życia Adasia” z tych lat: „Zatrzymywany, schwytany, inwigilowany, aresztowany, siedzący w więzieniu, pobity, przeniesiony do innego więzienia, oskarżony, czekający na rozprawę”.

W ten oto sposób dotarliśmy do kart księgi użytecznej, z której wypisy zastąpią nam tradycyjną laudację będącą zazwyczaj laurką i streszczeniem biografii bohatera. Biografię tę opisywano w wielu artykułach i książkach – niebawem można będzie poznać ją w najdrobniejszych szczegółach, jako że w tym roku ukaże się w Znaku licząca przeszło 1100 stron biografia Anny Nasalskiej „Michnik. Człowiek, który zredagował Polskę”. Księgą użyteczną, którą się w niniejszej laudacji wykręcę od biografii tej streszczania, jest dla mnie tom „Nasz przyjaciel Adam” – dzieło zbiorowe jego przyjaciół na sześćdziesiąte urodziny bohatera opublikowane w 200 numerowanych egzemplarzach w roku 2006. Wśród autorów są Stanisław Barańczak, Kazimierz Brandys, Jacek Kuroń, Czesław Miłosz, Kazimierz Kutz, Tadeusz Konwicki, ks. Adam Boniecki, Leszek Kołakowski, Jan Nowak Jeziorański, Aleksander Smolar, ks. Józef Tischner, Zbigniew Herbert i wielu innych. Z ich tekstów wyłania się barwny, wibrujący portret bohatera historycznych wydarzeń, wzruszających, osobistych wspomnień i niezliczonych anegdot – osobnika pozbawionego odpowiedników, choć porównywanego do jakże wielu postaci historycznych.

I tak Kazimierz Brandys wyznaje: „Bałem się o niego. Stał się dla mnie postacią z baśni i wcale nie żartem nazywam go bohaterem, Mówiłem nawet, że jest skrzyżowaniem Mochnackiego z księciem Pepim”.

Tadeusz Konwicki kojarzy go z innymi bohaterami zbiorowej wyobraźni: „Płowe włosy, jasne, śmiałe oczy, poczucie honoru oraz imperatyw moralny w piersi – czyż to nie zbiorowy portret Zawiszy, Skrzetuskiego i Adama Chmielowskiego?”.

Kazimierz Kutz wyznaje: „Adam w swoich nieustannych usiłowaniach liberalnego patrioty przypomina czasem Szwejka, choć nie jest tak śmieszny, bo narodu, który mieni się ‘Chrystusem narodów’, nie stać na takiego bohatera”. Patron naszej nagrody swój szkic o Michniku opatrzył tytułem „Truteń”. Okazuje się, że był to kryptonim operacji, którą nasze służby specjalne planowały przeprowadzić w 1977 roku, kiedy znienawidzony Michnik dostał paszport i wyjechał do Londynu i Paryża – miał tam zostać „wyeliminowany”. Była już ustalona zaliczka, byli wykonawcy. Z jakichś powodów operacja nie została sfinalizowana – ponoć jej konsekwencji wystraszyli się towarzysze na Kremlu. Kutz pisze: „Przypuśćmy zatem, że Adama pozbawiono życia, i zapytajmy o następstwa ubytku tego jednego człowieka. Może wtedy zrozumie się, kim jest i jaką rolę odegrał w najnowszej historii Polski. A więc, gdyby go nie było, nie powstałaby ‘Gazeta Wyborcza’, arcydokonanie jego życia, a co za tym idzie, ferment życia duchowego społeczeństwa – i jego jakość – po przemianie ustrojowej byłby zupełnie inny”.

Czesław Miłosz: „Michnik jest dla mnie czymś w rodzaju cudu. Jego umysł jest czymś w rodzaju cudu, jego wiara jest czymś w rodzaju cudu. [Jest] wcieleniem pewnych sił – prawdopodobnie najlepszych sił w tradycji polskiej, które wyraża w sposób niezwykle klarowny. (…) przekaźnikiem duchowej i intelektualnej energii w tym nieszczęsnym społeczeństwie”.

Leszek Kołakowski: „Michnik pogrążył się w studiowaniu przeszłości, aby zrozumieć teraźniejszość. […] Nieufny, nieposłuszny, sceptyczny, chciwy wiedzy, jakżeby mógł w spokoju swoje studia ciągnąć w kraju, gdzie rządziło wszechobecne kłamstwo oficjalne?”. […] Siedząc za kratami, na łasce milicji komunistycznej, w kraju, gdzie prawo zostało zniesione, nie wyrzekł się nadziei. Tacy jak on są nadzieją nas wszystkich”.

Ks. Józef Tischner pyta: „Po co Pan Bóg stworzył Michnika?”. I kontynuuje: „Jasne, że musiał mieć jakiś cel. Jakby nie było celu, to by nie było Michnika. A Michnik jest. Zdaniem niektórych nawet za bardzo. Więc po co?”. Po sformułowaniu wyjściowych wątpliwości („w gruncie rzeczy Michnik jest niezrozumiały. Cholera wie, kim jest Michnik. Michnik to jądro metafizyki”) ksiądz profesor serwuje nam solidną, liczącą piętnaście stron filozoficzno-teologiczno-historyczno-politologiczną analizę obserwowanego fenomenu, którą – jak to Tischner – kończy anegdotą: „Pewnego razu znaleźliśmy się wraz z Adamem wśród moich bliskich przyjaciół górali. Było dowcipnie, wesoło. Po odejściu Adama rzuciłem pytanie: ‘Nie wiecie, po co Pan Bóg stworzył Michnika?’. Zapadła cisza. Po chwili jeden z obecnych powiedział z uśmiechem, który zdradzał odkrycie: ‘Coby mądry zmądrzoł, a głupi jeszcze barzyj zgłupiał’”.

Dzisiaj, kiedy głupich znacznie więcej niż mądrych, brak nam prawdziwych autorytetów (wystarczy sobie przypomnieć, jak pisowscy prawdziwi Polacy buczeli na cmentarzu na Władysława Bartoszewskiego). W nieszczęśliwie podzielonym społeczeństwie nie ma postaci formatu Turowicza, Mazowieckiego, Geremka, Modzelewskiego, Skargi. Są celebryci, blogerzy, influencerzy, fotografujący się na ściankach znani z tego, że są znani. Dla mnie osobiście Adam Michnik jest właściwie ostatnim żyjącym bohaterem, z krwi i kości, wyrazistym i intensywnym, czasem budzący

Wypisy z księgi użytecznej

No tak. Dlaczego Adam Michnik musiał dostać tę nagrodę? Bo tylko pięknej statuetki Erwina Sówki mu brakowało. Wyobrażam sobie, że w swoim gabinecie, niczym w klubowych salonach Barcelony, ma gabloty pękające od pucharów, medali, dyplomów i odznaczeń. Jest przecież Oficerem Orderu francuskiej Legii Honorowej, otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Wielkiego Księcia Giedymina, Order Orła Białego, a nawet Order Krzyża Ziemi Maryjnej III klasy. Chcąc wymienić wszystkie Jego tytuły, zaszczyty i doktoraty honorowe, potrzebowałbym kilku godzin. Otrzymał m.in. Prix de la Liberte francuskiego PEN Clubu, Robert F. Kennedy Human Rights Award, Nagrodę Centralnej Synagogi w Nowym Jorku „Jew of the Year”, tytuł Europejczyka Roku przyznawany przez czasopismo „La Vie”, holenderską Nagrodę Erazma, niemiecki Medal Goethego, Nagrodę im. José Ortegi y Gasseta przyznawaną przez hiszpański dziennik „El País”, naszą Nagrodę za Odważne Myślenie im. Barbary Skargi, Nagrodę im. Primo Leviego, ostatnio zaś prestiżową Nagrodę Księżnej Asturii w dziedzinie komunikacji i nauk humanistycznych oraz Nagrodę Polskiego PEN Clubu im. Jana Parandowskiego za całokształt twórczości. Teraz dołączy do tych trofeów bliska jego sercu Nagroda im. Kazimierza Kutza.

Zatytułowałem to wystąpienie, „Wypisy z księgi użytecznej”, co jest trawestacją tytułu wspaniałej antologii Czesława Miłosza „Wypisy z ksiąg użytecznych”. Gdybym chciał potraktować jako księgi użyteczne ponad 20 książek opublikowanych przez Adama Michnika, wypisy z tych kilku tysięcy stron zajęłyby nam najbliższe tygodnie, nawet gdybym ograniczył się do sentencji ponadczasowych w rodzaju: „Nie walczymy o władzę, lecz o demokratyczny kształt naszego kraju. Każdy rodzaj terroryzmu prowadzi do upodlenia i duchowej deformacji”. Albo: „Etos Solidarności – jak sądzę – zakłada, że są sprawy, dla których warto cierpieć i umierać, choć nie ma spraw, dla których wolno zadawać cierpienia i zabijać”. Albo: „Kto pragnie szczęścia, nie powinien wierzyć w szczęśliwość rewolucyjną. Rewolucja wyzwala ludzi, ale wyzwala też w ludziach podłość, zawiść i okrucieństwo”.

Chciałem poprzestać na tych kilku cytatach, ale każda lektura tekstów Adama podsuwała następne. Podelektujmy się więc przez chwilę tymi wypisami: „Demokracja nie jest czarna ani biała, ani czerwona. Demokracja jest szara, powstaje z trudem, a jej wartość i smak rozpoznaje się najlepiej, gdy już przegrywa pod naporem czerwonych, białych bądź brunatnych idei radykalnych”.
„Oczywiście, że odczuwam ból i wstyd za zbrodnie w Jedwabnem, za inne polskie zbrodnie. Ale nigdy nie zgodzę się, by oskarżano kolektywnie o te zbrodnie, dokonane przez konkretnych zbrodniarzy, moich polskich przyjaciół, mnie samego, naród polski”.
„Polskiej demokracji potrzebny jest Kościół, bowiem polska demokracja potrzebuje głosu sumienia. Polskiej demokracji potrzebny jest Kościół, który mówi językiem Ewangelii, a nie językiem krucjaty; Kościół, który jest i pozostanie znakiem sprzeciwu, a nie znakiem przymusu. Kościół, który przywróci nam wiarę, że można zło dobrem zwyciężać”.
„Dla mnie relatywizmem moralnym jest kompletne zapominanie o tym, czym był dla Polski Okrągły Stół. To jest dla mnie niemoralne. (…) Jeżeli 1989 r. to był spisek, to najszlachetniejszy spisek w moim życiu. Przecież Okrągły Stół pozwolił Polsce wyjść z dyktatury – bez ofiar, szubienic, plutonów egzekucyjnych. Gdy po śmierci pójdę na Sąd Ostateczny, św. Piotr spyta mnie: – Co dobrego, synu, zrobiłeś? A ja odpowiem: – Mojego synka Antosia i Okrągły Stół”.
„Jeśli ja jestem lewicą laicką i kryptokomunistą, to wy, szanowni moi antagoniści, jesteście po prostu świniami”.

Mamy tu i przemyślenia oraz prawdy uniwersalne, mamy epizody z historii Polski (Jedwabne, Okrągły Stół, Solidarność), mamy żarliwość, temperament i poczucie humoru Adama. Mamy przede wszystkim mądrość i uczciwość.

Życiorys Adama Michnika dziwnie splata się z najnowszą historią Polski. Spójrzmy na te wydarzenia: Klub Poszukiwaczy Sprzeczności, Marzec 1968 i komandosi, Komitet Obrony Robotników, Towarzystwo Kursów Naukowych i Latający Uniwersytet, „List 59”, pisma „Zapis” i „Krytyka”, Wydawnictwo NOWA, Sierpień ’80 i Solidarność, Magdalenka i Okrągły Stół, hasło „Wasz prezydent, nasz premier”, Obywatelski Komitet Parlamentarny, „Gazeta Wyborcza”. We wszystkich tych instytucjach bądź wydarzeniach będących kamieniami milowymi polskiej demokracji, we wszystkich aktach oporu i protestu przeciwko totalitaryzmowi Adam Michnik odgrywał rolę kluczową, często był ich inspiratorem, głównym architektem bądź przynajmniej szarą eminencją. Za wierność swoim przekonaniom płacił wysoką cenę. Pomiędzy rokiem 1965 a 1986 spędził sześć lat w więzieniach. W przerwach między odsiadkami – ciągła inwigilacja, nękanie, pobicia przez goryli z Akademii Wychowania Fizycznego. Jego przyjaciel Tadeusz Konwicki wymieniał „okruchy z życia Adasia” z tych lat: „Zatrzymywany, schwytany, inwigilowany, aresztowany, siedzący w więzieniu, pobity, przeniesiony do innego więzienia, oskarżony, czekający na rozprawę”.

W ten oto sposób dotarliśmy do kart księgi użytecznej, z której wypisy zastąpią nam tradycyjną laudację będącą zazwyczaj laurką i streszczeniem biografii bohatera. Biografię tę opisywano w wielu artykułach i książkach – niebawem można będzie poznać ją w najdrobniejszych szczegółach, jako że w tym roku ukaże się w Znaku licząca przeszło 1100 stron biografia Anny Nasalskiej „Michnik. Człowiek, który zredagował Polskę”. Księgą użyteczną, którą się w niniejszej laudacji wykręcę od biografii tej streszczania, jest dla mnie tom „Nasz przyjaciel Adam” – dzieło zbiorowe jego przyjaciół na sześćdziesiąte urodziny bohatera opublikowane w 200 numerowanych egzemplarzach w roku 2006. Wśród autorów są Stanisław Barańczak, Kazimierz Brandys, Jacek Kuroń, Czesław Miłosz, Kazimierz Kutz, Tadeusz Konwicki, ks. Adam Boniecki, Leszek Kołakowski, Jan Nowak Jeziorański, Aleksander Smolar, ks. Józef Tischner, Zbigniew Herbert i wielu innych. Z ich tekstów wyłania się barwny, wibrujący portret bohatera historycznych wydarzeń, wzruszających, osobistych wspomnień i niezliczonych anegdot – osobnika pozbawionego odpowiedników, choć porównywanego do jakże wielu postaci historycznych.

I tak Kazimierz Brandys wyznaje: „Bałem się o niego. Stał się dla mnie postacią z baśni i wcale nie żartem nazywam go bohaterem, Mówiłem nawet, że jest skrzyżowaniem Mochnackiego z księciem Pepim”.

Tadeusz Konwicki kojarzy go z innymi bohaterami zbiorowej wyobraźni: „Płowe włosy, jasne, śmiałe oczy, poczucie honoru oraz imperatyw moralny w piersi – czyż to nie zbiorowy portret Zawiszy, Skrzetuskiego i Adama Chmielowskiego?”.

Kazimierz Kutz wyznaje: „Adam w swoich nieustannych usiłowaniach liberalnego patrioty przypomina czasem Szwejka, choć nie jest tak śmieszny, bo narodu, który mieni się ‘Chrystusem narodów’, nie stać na takiego bohatera”. Patron naszej nagrody swój szkic o Michniku opatrzył tytułem „Truteń”. Okazuje się, że był to kryptonim operacji, którą nasze służby specjalne planowały przeprowadzić w 1977 roku, kiedy znienawidzony Michnik dostał paszport i wyjechał do Londynu i Paryża – miał tam zostać „wyeliminowany”. Była już ustalona zaliczka, byli wykonawcy. Z jakichś powodów operacja nie została sfinalizowana – ponoć jej konsekwencji wystraszyli się towarzysze na Kremlu. Kutz pisze: „Przypuśćmy zatem, że Adama pozbawiono życia, i zapytajmy o następstwa ubytku tego jednego człowieka. Może wtedy zrozumie się, kim jest i jaką rolę odegrał w najnowszej historii Polski. A więc, gdyby go nie było, nie powstałaby ‘Gazeta Wyborcza’, arcydokonanie jego życia, a co za tym idzie, ferment życia duchowego społeczeństwa – i jego jakość – po przemianie ustrojowej byłby zupełnie inny”.

Czesław Miłosz: „Michnik jest dla mnie czymś w rodzaju cudu. Jego umysł jest czymś w rodzaju cudu, jego wiara jest czymś w rodzaju cudu. [Jest] wcieleniem pewnych sił – prawdopodobnie najlepszych sił w tradycji polskiej, które wyraża w sposób niezwykle klarowny. (…) przekaźnikiem duchowej i intelektualnej energii w tym nieszczęsnym społeczeństwie”.

Leszek Kołakowski: „Michnik pogrążył się w studiowaniu przeszłości, aby zrozumieć teraźniejszość. […] Nieufny, nieposłuszny, sceptyczny, chciwy wiedzy, jakżeby mógł w spokoju swoje studia ciągnąć w kraju, gdzie rządziło wszechobecne kłamstwo oficjalne?”. […] Siedząc za kratami, na łasce milicji komunistycznej, w kraju, gdzie prawo zostało zniesione, nie wyrzekł się nadziei. Tacy jak on są nadzieją nas wszystkich”.

Ks. Józef Tischner pyta: „Po co Pan Bóg stworzył Michnika?”. I kontynuuje: „Jasne, że musiał mieć jakiś cel. Jakby nie było celu, to by nie było Michnika. A Michnik jest. Zdaniem niektórych nawet za bardzo. Więc po co?”. Po sformułowaniu wyjściowych wątpliwości („w gruncie rzeczy Michnik jest niezrozumiały. Cholera wie, kim jest Michnik. Michnik to jądro metafizyki”) ksiądz profesor serwuje nam solidną, liczącą piętnaście stron filozoficzno-teologiczno-historyczno-politologiczną analizę obserwowanego fenomenu, którą – jak to Tischner – kończy anegdotą: „Pewnego razu znaleźliśmy się wraz z Adamem wśród moich bliskich przyjaciół górali. Było dowcipnie, wesoło. Po odejściu Adama rzuciłem pytanie: ‘Nie wiecie, po co Pan Bóg stworzył Michnika?’. Zapadła cisza. Po chwili jeden z obecnych powiedział z uśmiechem, który zdradzał odkrycie: ‘Coby mądry zmądrzoł, a głupi jeszcze barzyj zgłupiał’”.

Dzisiaj, kiedy głupich znacznie więcej niż mądrych, brak nam prawdziwych autorytetów (wystarczy sobie przypomnieć, jak pisowscy prawdziwi Polacy buczeli na cmentarzu na Władysława Bartoszewskiego). W nieszczęśliwie podzielonym społeczeństwie nie ma postaci formatu Turowicza, Mazowieckiego, Geremka, Modzelewskiego, Skargi. Są celebryci, blogerzy, influencerzy, fotografujący się na ściankach znani z tego, że są znani. Dla mnie osobiście Adam Michnik jest właściwie ostatnim żyjącym bohaterem, z krwi i kości, wyrazistym i intensywnym, czasem budzącym odruch sprzeciwu, zawsze mającym odwagę zachować się zgodnie ze swoim sumieniem, choćby to oznaczało samotne przeciwstawienie się lawinie hejtu – człowiekiem, któremu ufam, którego szanuję i podziwiam.

Jerzy Illg